niedziela, 5 stycznia 2014

#4 "Męska logika."

#Agnes 


-Nath możemy już wracać do domu ? Zabrałeś mnie już we wszystkie możliwe miejsca do zwiedzenia.
-Jest jeszcze jedno.
-Nie możemy tam pójść jutro ?
-Skoro jesteśmy dzisiaj w takim turystycznym nastroju to zakończmy to pozytywną puentą.
-Zabrałeś mnie już wszędzie. - zaczęłam wyliczać. - Kina, muzea, pomniki, mosty i zabytkowe budowle. Co jeszcze zostało ?
-London Eye.

A no tak. Na śmierć o tym zapomniałam, ale to by oznaczało ...

-Ale tam trzeba długo czekać w kolejkach, a ja chcę już odpocząć.
-Wynajmę prywatną kapsułę.
-Co ?! Nie, to nie ma sensu. Jutro postoimy w kolejce.

Zaczęłam ciągnąć chłopaka za rękaw w stronę samochodu.

-Jutro będzie futro. Idziemy dzisiaj i to już. - uśmiechnął się.
-Dlaczego ci tak na tym zależy ?
-Bo teraz będzie ładna panorama, wiesz mamy wieczór, świecą latarnie i te sprawy.
-Jutro też będzie wieczór.
-Ale dzisiaj już jest, więc idziemy.
-Skoro się tak uparłeś to możemy postać w kolejce. - poddałam się.
-Nie możemy. - spojrzałam na niego jak na idiotę. - To by oznaczało spotkanie z fankami, które przedłużyłoby jeszcze bardziej nasz dzisiejszy wypad.
-Aha. - powiedziałam na odchodnego i poszłam za nim.
-Chciałbym wykupić prywatną kapsułę. - powiedział Nathan, gdy doszliśmy do wielkiego koła.

Podczas, gdy Nath załatwiał wszystkie formalności, ja przyglądałam się ludziom stojącym w kolejce. W oczy rzucała się spora liczba zakochanych par, a to z pewnością było spowodowane romantyczną atmosferom. Jeszcze do niedawna można było cieszyć oczy zachodzącym za horyzontem słońcem, ale teraz, gdy nie zostało już po nim prawie nic można było zobaczyć jasną łunę światła nad miastem. Z pewnością te widoki były wspaniałe i romantyczne, więc liczba zakochanych par nie była jakaś dziwna. Oprócz ich widziałam też dosyć sporą grupkę znajomych, starszych ode mnie przynajmniej 2 lub 3 lata, ale widok ich roześmianych i beztroskich min powodowało ciepło na sercu. Zrobiło mi się zimno i przeszły mi ciary po całym ciele. Zaczęłam rozcierać sobie dłońmi ramiona. Z moich obserwacji wyrwał mnie Nathan brutalnie ciągnący mnie za rękę w nieznanym mi kierunku, na jego twarzy zauważyłam dziwnie niebezpieczny uśmiech, ale postanowiłam to olać.

-Ziemia do Agnes ! - machał mi rękami przed twarzą, gdy ponownie zaczęłam przyglądać się ludziom w kolejce.
-Jestem przecież.
-Ale przez chwilę cię nie było. - śmiał się.
-Ale już jestem. - rzuciłam dobitniej.
-Panie przodem. - jego uśmiech nie schodził z twarzy, Nathan przepuścił mnie i weszłam do szklanej kapsuły.

Podłoga była biała, a na środku dosyć sporej kapsuły stała biała ławeczka bez oparcia, na którą szybko usiadłam, gdyż po całodniowej wycieczce po Londynie nogi mnie bolały, w mojej głowie knuła się wspaniała myśl o wannie pełnej wody z bąbelkami po powrocie do domu. Oczami wyobraźni widziałam już wnętrze łazienki i zapach płynu do kąpieli.

-Czyli lecimy prywatnie ? - zapytałam.
-Tak. - Nathan szybko się do mnie dosiadł.
-Super.
-A skąd ta irytacja w głosie ? Co ? - szturchnął mnie.
-Zmęczona jestem.
-Wytrzymasz jeszcze pół godzinie.
-Skoro wytrzymałam cały dzień to i te 30 minut zniosę. -  westchnęłam głośno.
-Zniosę ?! - znowu się zaśmiał. - To ty nie wierz co ty zobaczysz.
-W tej chwili widzę swoje powieki z drugiej strony. - żachnęłam.
-Otwórz oczy. - znowu szturchnięcie.
-Jeszcze raz mnie szturchniesz, dotkniesz czy cokolwiek, a przysięgam, że ci oddam. - spojrzałam na niego wściekle.
-Uuu. - podniósł ręce w geście poddania. - Ktoś tu pokazuje pazurki.
-Ktoś tu nie chce dożyć jutra.
-Nie wiem czy chcę z tobą lecieć sam na sam. - w tym momencie ruszyliśmy.
-Niestety, ale jesteś w pułapce. - zaśmiałam się.
-I co ja biedny teraz zrobię ? - również się zaśmiał.
-Jesteś w kleszczach. - posłałam mu uśmiech i wstałam podchodząc do szyby.
-Mama mi mówiła. - zaczął po dłuższej chwili. - Że poszłaś w modeling.
-No cóż. Nie kłamała. - poczułam, że chłopak stoi obok mnie.
-Dlaczego się na to zdecydowałaś ?
-Skończyłam już 16 lat, więc mogę robić to legalnie. Odbiec przy tym od rzeczywistości i zniknąć w moim własnym, wesołym życiu bez trosk. A przy okazji dostaję za to jakieś pieniądze.
-Traktujesz to jako pracę czy raczej jako hobby ?
-Zdecydowanie jako hobby. Jak mają coś dla mnie to już przynajmniej nie zamulam w domu tylko jadę do agencji i wtedy jestem już wystarczająco zajęta, że codzienne czynności są dla mnie czymś niepotrzebnym. Fajne uczucie tak uciec od tego wszystkiego na moment.
-Teraz też będziesz brała w tym udział ?
-Postaram się. Mam nadzieję, że w szkole nie będzie jakiegoś wielkiego nawału pracy. Z resztą jestem na miejscu, więc nie będę musiała dojeżdżać jak do tej pory.
-Czyli to wszystko odbywa się w Londynie, a nie w Gloucester ?
-Tak, chociaż castingi i pierwsza sesja była właśnie tam.
-Twoje zdjęcia trafiają do jakiś magazynów ?
-Nie. - roześmiałam się. - Aż tak dobrze nie jest, to tylko drobne zdjęcia. Nic wielkiego, ale na waciki mam.
-Ciekawe. - zamyślił się.
-Myślisz, że to nie dla mnie, albo, że do tego nie pasuję ?
-Wcale nie. - szybko mi przerwał. - Chodzi o to, że nie podejrzewałbym cię o takie zajęcie. To wszystko.
-Czasami dobrze jest spróbować czegoś nowego.
-Tak. Masz w zupełności rację. - spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a my byliśmy co raz wyżej nad ziemią. - Jutro rano zostawię cię samą, bo mam od rana nagrania, ale w porze obiadowej postaram się już być.
-Przecież nie musisz mi się tłumaczyć. Wychodź gdzie chcesz, kiedy chcesz i wracaj jak uznasz za słuszne. Nawet mi nie mów, że specjalnie wrócisz wcześniej. Odpocznę sobie od ciebie i może pójdę do szkoły zanieść ostatnie papiery.
-Okay. W takim razie na obiad wyjdziemy na miasto.
-Mogę coś zrobić.
-Po co jak można kupić już gotowe.
-Męska logika. - westchnęłam.
-No tak. - chłopak westchnął i zamilkł, a ja cieszyłam oczy tym nieziemskim widokiem.

Gdy nasza kolejka dobiegła końca i smutna z tego, że te 30 minut tak szybko zleciały, ale i zadowolona z możliwość realizacji mojego szatańskiego planu z wanną w roli głównej, ruszyliśmy w kierunku auta chłopaka. Gdy wsiedliśmy do samochodu od razu włączyłam radio i samochód wypełniła spokojna,  usypiająca muzyka. Usadowiłam się wygodnie na fotelu i wsłuchiwałam się w tekst piosenki. Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie jak mógłby wyglądać teledysk do tej piosenki. Uśmiechnęłam się, a piosenka dobiegła końca, ale zaczęła się kolejna i nie zawiodła moich domyślań o jeszcze jednej melancholijnej historii. Po jeszcze dwóch innych i tak ledwo słyszalny silnik ucichł zupełnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jesteśmy już w podziemnym garażu. Wysiadłam z auta na drętwych nogach. Pan Nathan Sykes mi za to odpowie przy najbliższej okazji.

-Ktoś tu nie ma kondycji. - zaśmiał się przepuszczając mnie w drzwiach.
-Gdybym miała humor i siłę to podyskutowałabym na ten temat.
-Czyli mam zjeść sam kolację ?
-Tak. Idę do łazienki i nie zamierzam szybko jej opuszczać, ale zostaw mi trochę płatków na kolację. - w tym momencie nasze drogi się rozeszły, ja weszłam na schody, a Nathan zostawiając kluczyki na komodzie zniknął w kuchni.

Po wejściu do mojego królestwa rzuciłam na łóżko torbę i szybko powędrowałam do łazienki. Zaczęłam nalewać wodę do wanny i dodatkowo wlałam do niej płyn do kąpieli, po chwili pomieszczenie wypełnił zapach pomarańczy. Włosy związałam w leniwego koka i zmyłam makijaż. Gdy wody było już w dostatku rozebrałam się i wygodnie ułożyłam w wannie. Właśnie tego mi było potrzeba. Spokojna muzyka wypełniła łazienkę, więc w zupełności mogłam teraz poleniuchować. Leżałam tak na ile było to możliwe, gdy woda już zaczęła tracić temperaturę szybko się umyłam włącznie z włosami i spuściłam wodę. Założyłam piżamę i weszłam do pokoju. Wyjęłam telefon z torebki i sprawdzając, czy ktoś się dobijał, a na szczęście tak nie było wyszłam z sypialni. Po cichu, bo nie wiedziałam czy Nathan już śpi zeszłam na dół, gdzie panował półmrok. Na szczęście na ścianach były małe lampki, które oświetlały mi drogę. Za pewnie Nathan z nich nie korzysta, bo zna już swoje mieszkanie na tyle, by się w nim nie zabić po ciemku, ale miło, że pomyślał o mnie. Zapaliłam światło w kuchni i nasypałam sobie płatków do miseczki w lodówce znalazłam jogurt, a na bladzie truskawki i nektarynkę. Owoce pokroiłam i razem z jogurtem wylądowały w miseczce z płatkami. W spokoju i nie śpiesząc się wcale zjadłam do końca swoją porcję, umyłam miseczkę po sobie i wsadziłam do suszarki. Nalałam sobie jeszcze soku do szklanki i połknęłam tabletki. Najedzona i bardzo zmęczona ponownie pokonałam schody, szybko wysuszyłam włosy i zanurzyłam się w swoim mięciutkim łóżeczku. Tej nocy spałam bardzo twardo i smacznie. Obudziłam się po 10 i nie tracą cennego czasu wyszykowałam się i z wypchaną teczką pognałam do szkoły, byle się nie spóźnić. Sam budynek zrobił na mnie ogromne wrażenie. Olbrzymie gabaryty, dokładne z precyzją szwajcarskich zegarków wykończenia i teren wokół zapierał dech w piersiach. Weszłam do środka i skierowałam się do tablicy w poszukiwaniu gabinetu, do którego musiałam donieść dokumenty. Okazało się, że jest on na końcu tego korytarza. Zadowolona, że tak szybko mi poszło dumnie ruszyłam na przód. Po chwili ta duma ze mnie uszła i pojawiło się niedowierzanie, a nawet szok. Niby wszystko tutaj było uporządkowane co do milimetra, a ja nie mogłam znaleźć tego co szukałam. Jeden korytarz, a tyle bocznych ścieżek. Właśnie wchodziłam w kolejną, gdy na kogoś wpadłam.

-Tak mi przykro. Nie chciałam. - próbowałam złapać równowagę, a tajemnicza postać mi w tym pomagała, przynajmniej teczka mi nie wypadła.
-Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem tak nagle wychodzić z zakrętu. Przepraszam. - blondyn przesłał mi słodki uśmiech.
-W każdym bądź razie, żyjesz ? - zapytałam.
-Ja tak, a ty ? - jego uśmiech nie schodził z twarzy.
-Jak widać.
-Nie kojarzę cię.
-Może dlatego, że się nie znamy ?
-To można zmienić.
-Jest szansa, że się kiedyś spotkamy ?
-Myślę, że tak. Co tu masz ? - pokazał na moją żółtą teczkę.
-Dokumenty. Muszę je zanieść do gabinetu G12. Wiesz może gdzie to jest ?
-No pewnie. Zaprowadzić cię ?
-Byłabym wdzięczna.
-Świeżak ? - tajemniczy chłopak wyprowadził mnie z tej uliczki i zaczął iść w przeciwnym kierunku, którym szłam.
-Owszem. A ty ?
-Drugi rok.
-I jak tu jest ?
-Nawet okey. Oczekiwałem gorszej rzezi, ale jest spoko.
-Dobrze wiedzieć.
-Musisz uważać na dyrektora. Kawał z niego dupka. Jak raz podpadniesz to giniesz.
-A ty mu podpadłeś ? - musiałam nieźle podnieść głowę, żeby na niego spojrzeć.
-Żeby raz. - uśmiechnął się i nonszalancko puścił mi oczko.
-Ale jeszcze żyjesz.
-Trafna uwaga. Jeszcze. - roześmiał się. - To tu. - stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami z plakietką G12.
-Dziękuje. Gdyby nie ty, pewnie bym błądziła po tych korytarzach.
-Nie ma sprawy. W takim razie do zobaczenia. - znowu puścił oczko i odszedł znikając za zakrętem, wpatrywałam się przez chwilę na miejsce, w którym zniknął, gdy drzwi przede mną się otworzyły.
-O przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś tu stoi. - kobieta ubrana w garsonkę wyrosła przede mną.
-Powinnam była zapukać szybciej. - odpowiedziałam speszona.
-Pani zapewne do mnie ? - zapytałam, na co ja pokiwałam pozytywnie głową, po czym weszłam do środka.
-Nazywam się Agnes Redyn i przyniosłam dokumenty. - powiedziałam, gdy zamknęłam za sobą drzwi.
-A na jaki kierunek jesteś zapisana ?
-Sztuka piękna.

Kobieta przekręciła klucz w szafce i wysuwając ją przeszukiwała teczki, po dłuższej chwili wyjęła jedną. Znacznie „chudszą” od pozostałych, które wyglądały jakby miały zaraz się rozpaść z ilości dokumentów w środku. Wyciągnęła rękę po dokumenty, więc szybko podałam jej całą teczkę.

-Czy to są kopię ? - zapytała przeglądając je.
-Tak. Oryginały mam w domu.
-W takim razie dziękuje. - opróżniła teczkę i mi ją oddała.
-To wszystko ?
-Tak. Rok szkolny rozpoczyna się 19 sierpnia, a resztę istotnych informacji otrzymasz na swoją pocztę internetową, więc sprawdź ją parę dni przed rozpoczęciem roku.

Po tym grzecznie się pożegnałam z kobietą i wróciłam do domu. Troszkę ta surowość i wielkość tego collage mnie przerażała i zaczynałam zastanawiać się czy dobrze postąpiłam, ale pewnie się przyzwyczaję do tego. Było trochę po dwunastej, a nie miałam zielonego pojęcia kiedy mój współlokator wróci i troszkę nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zaczęłam snuć się po domu bez powodu próbując zapamiętać gdzie co jest, w końcu tu mieszkam, więc muszę znać układ pokoi. Na sam koniec stanęłam przed drzwiami do pokoju Nath'a. Nie powinnam tam wchodzić, bo to jego prywatne sanktuarium, ale kiedyś co było jego, było również moje i na odwrót, więc miałam sprzeczne uczucia. Po chwili nacisnęłam klamkę. Dokładnie posłane łóżko i porządek w pokoju rzucał się w oczy. Na szafce nocnej miał zdjęcie Karen z Jess, podeszłam do łóżka  i siadając wzięłam ciężką ramkę w dłonie. Dokładnie przyjrzałam się zdjęciu zza szybki. Podejrzewam, że zdjęcie było zrobione jeszcze w te wakacje. Odłożyłam ramkę w tę samo miejsce i  podeszłam do komody, na której były kolejne zdjęcia. Od dzieciństwa do teraźniejszości. Nawet znalazłam zdjęcie na którym byłam i ja. Po kwadransie zaczęłam się czuć jak jakiś złodziej i zmieszana szybko opuściłam jego pokój.


Hej !
Jak tam po sylwestrze ? Mam nadzieję, że humorki były przednie ;)
Dziękuje za wszelkie miłe słowa w komentarzach i za nominacje, za które wezmę się na dniach.
Przepraszam, że musiałyście tak długo czekać, ale jak być może zauważyłyście, jest inna czcionka i nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak się stało. Próbowałam coś po kombinować, ale uznałam, że trudno i dodam rozdział tak jak jest, bo nie chcę Was męczyć. 
Miłej lektury i mam nadzieję, że ta czcionka Was nie rozprasza. 
<3

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, choć spodziewałam się ze może jakiś całus będzie. A ty nic. A co do czcionki jest dobra :)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo Nathan jaki cwany, żeby ominąć kolejki i uniknąć kontaktu z fankami szasta kasą i wypożycza całą kapsułę ;d hoho :P
    Nie dziwie Agnes, że była wykończona po takim zwiedzaniu ;p tym bardziej biorąc pod uwagę, że jest chora... Ale przynajmniej dobrze spała ;d
    Ten blondyn mnie zainteresował... Ciekawe czy się jeszcze kiedys pojawi ;p
    Czcionka jest ok jak najbardziej, nic się nie przejmuj! :)
    CZekam na kolejny, Kochana ! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo. <3 weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. calkiem fajny, chociaz malo sie dzialo :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Rozdział świetny, jak wszystkie.
    Nowa szkoła? Coś mi się zdaje, że ten blondyn namiesza trochę w opowiadaniu.
    Agnes jako modelka. Fajnie!
    Czcionka jest w porządku, nie martw się.
    Weny życzę!
    L.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!
    Ale z tym modelingiem nie zaskoczyłaś :) Pozytywnie, oczywiście :)
    Bardzo podoba mi się ten blondynek, o którym wspomniałaś. Będzie jeszcze coś z nim? :P
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. czcionka to pikuś :D strasznie podoba mi się Twój blog i mam nadzieję, ze bd go długo długo rozwijać :D rozdzial tez cudowny :P wenyy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dostałaś nominację do Liebster Award! :) Szczegóły u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku chciałam podziękować za to, że zawsze pisałaś do mnie na tt, że jest rozdział:) Już przeczytałam i jestem na bieżąco:)
    Czcionka jest dobra;)
    Widzę, że Nathan jest tu fajnie i orginalnie pokazany;p To dobrze!!
    Weny<3
    Czekam na next:)

    PS W wolnym czasie zapraszam do siebie:) http://fans-thewanted.blogspot.com/
    I buziaczki:**

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! ;3
    Wspaniały blog! <3
    Nominowałam Cię do Liebster Award.
    Zapraszam. http://apurehatred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nominowałam cię do Liebster Award na :
    http://mirandaithewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)