#Agnes
-Który wziąć ? -
zapytałam Nathana, który chwilę wcześniej zaczął zmagania z
zawiązaniem krawatu.
-Wiedziałem, że tak
będzie. - uśmiechnął się na moment. - Po co ci tyle naszyjników
? - męczył się przyglądając w lustrze.
Widząc jego zmagania i
ilość złości jaką w to pakował, roześmiałam się i odłożyłam
naszyjniki na stolik. Podeszłam do niego i zabrałam krawat. Cały
gniew z jego wzroku zniknął i zastąpiła go łagodność.
Starannie zawiązałam mu jego czarny i wąski krawat. Poprawiłam
jeszcze kołnierzyk i spojrzałam w lustro.
-Elegancko. -
uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do stolika. - To który ?
-Weź ten drugi. -
powiedział zakładając marynarkę.
-Myślisz ? -
przyłożyłam go do miejsca, w którym powinien wisieć.
-Zdecydowanie ten. Daj.
- wyciągnął dłoń i zabrał mi naszyjnik, który za chwilę
zwinnie zapiął. - Stresujesz się.
-Widać ? -
spanikowałam.
-Może inny tego nie
zauważą, ale ja to widzę.
-Boję się, że nikt
mnie tam nie zaakceptuje. Przecież ja nikogo nie znam, nawet nie
jestem z rodziny.
-Dostałaś
zaproszenie, więc nie wymyślaj zresztą znasz mnie i resztę bandy,
a co najważniejsze znasz parę młodą.
-Nie pomogłeś mi. -
westchnęłam, a ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry. - Nathan
otworzył drzwi i przywitał się z obsługą hotelu.
-Chciałem tylko
poinformować, że za pół godziny rozpocznie się ceremonia, a
państwo młodzi życzą dobrej zabawy.
-Dziękuję. -
odpowiedział Nath.
-Czy życzą sobie
czegoś państwo ?
-Agnes potrzebujesz
czegoś ? - zwrócił się do mnie.
-Nie.
-To w takim dziękujemy.
- Nathan pożegnał się z obsługą hotelu i zamknął drzwi.
Wczoraj na popołudnie
mieliśmy zabukowane bilety lotnicze do Dublina, więc Nathan
przyjechał po mnie pod szkołę i pojechaliśmy bezpośrednio na
lotnisko. A tam po godzinie byliśmy już w drodze do hotelu, w
którym mieliśmy się zatrzymać na weekend. Tego dnia odwiedzili
nas również Siva z Naree, byli ciekawi tego jak nam minął lot,
ale po Pannie Młodej widać było znaczne zestresowanie. Siva pewnie
też miał obawy co to tego, ale nie ukazywał tak tego. Obydwoje
byli poddenerwowani, ale szczęśliwi i wcale mnie to nie dziwi, gdyż
dzisiaj był ich wielki dzień. Bawiłam się zegarkiem na
nadgarstku.
-Idziemy już ?
-Tak. - spojrzałam na
Nathana.
-Uśmiechnij się. -
roześmiał się.
-A co ?
-Przecież nikt cię
tam nie zje.
-Czuję się jak
intruz.
-Chodźmy już, bo nie
chcemy się spóźnić, prawda ? - uśmiechnął się zachęcająco.
-Wezmę jeszcze
torebkę.
Odwróciłam się i ze
stolika wzięłam naszykowaną już torebkę, poprawiłam loki i
podeszłam do Nath'a. Ten tylko nastawił ramię i wyszliśmy z
pokoju hotelowego. Parę metrów dalej była winda, na którą
czekaliśmy.
-Ciebie nie za często
widuję w garniturze.
-To tylko okazyjnie.
-Ale jak już go
założysz to wyglądasz tak poważnie.
-Ale nie staro ?
Spojrzałam na niego i
zjechałam od góry do dołu wzrokiem.
-Myślę, że do końca
wieczoru zejdziesz na zawał. - skomentowałam.
-Ty Małpo. - drzwi
windy się otworzyły i zgrabnie do niej weszłam uciekając od
łaskotek Nathana.
-I tak się zemszczę.
-Nie wątpię. -
uśmiechnęłam się.
-Zapozujesz ze mną ? -
Nathan już szukał czegoś w telefonie.
-No nie wiem, moi fani
nie będą zadowoleni. - narzekałam.
-Jak chcesz to
potrafisz się rozluźnić. A teraz wyglądajmy ładnie.
-Zawsze tak wyglądam.
Dogadałam mu i ładnie
się uśmiechnęłam. Raz, dwa, trzy i zdjęcie gotowe.
-No i eleganacko. Nie
obrazisz się jak wrzucę to zdjęcie na Insta ? - zapytał stukając
coś na ekranie.
-Pewnie. Tylko wyrwę
ci wszystkie włosy z głowy. - powiedziałam z uśmiechem patrząc
się na niego.
-Oj. - skomentował i
słodko się w moją stronę uśmiechnął.
Wyjęłam telefon z
torebki i weszłam czym prędzej do niego na Insta. Zdjęcie podpisał
tylko „A very special occasion” i tyle w temacie.
-Dziękuję za
zapytanie się mnie czy możesz upowszechniać mój wizerunek.
Ciekawa jestem co ktoś zrobi jak rozpozna mnie w szkole. Gratuluję
braciszku. - schowałam telefon i złożyłam ręce na piersi.
-No nie fochaj.
-Przecież wiesz, że
nie potrafię. - spojrzałam na niego niepewnie.
-Nic się nie stanie. -
otoczył mnie ramieniem, a drzwi otworzyły się.
Przy windzie stał
hotelarz, który na nasz widok poprowadził nas tylnym wyjściem do
czekającej na nas limuzyny. Nie ma co, Siveesha postarała się o
swoich gości. Zgrabną, smukłą i czarną limuzyną podjechaliśmy
pod Kościół. Rozpoznałam jedynie Tom'a, który z rękami w
kieszeni kopał kamyczki i patrzył na kostkę brukową.
-Tom ! - krzyknęłam,
a ten szybko podniósł wzrok.
-Cześć Wam. Ślicznie
wyglądasz Ag. - przywitał się buziakiem.
-Dziękuję, ty też
nie najgorzej. - uśmiechnęłam się.
-Czekasz na kogoś ? -
zapytał Nathan.
-Stary, wiesz, że
Kelsey dostała zaproszenie od Sivy i Nareeshy, co nie ?
-No tak, byliście
wtedy jeszcze razem.
-No właśnie, a co
jeżeli ona jest w środku ?
-Nie wejdziesz w takim
razie ? - zapytałam.
-Nie chcę mieć z nią
nic wspólnego.
-Siva z Naree chcą
waszej obecności, obojga z Was, więc rusz swój tyłek i wchodzimy.
Chłopak walczył sam
ze sobą nie wiedząc co uczynić nie przeszkadzałam mu w podjęciu
decyzji chociaż czas coraz szybciej uciekał. Nathan dyskretnie
spojrzał na swój zegarek na nadgarstku co zauważył Parker.
-Okey.
Zdenerwowany spojrzał
na bramę wejściową, sama spojrzałam w tamtym kierunku. Kelsey
ubraną w zwiewną błękitną sukienkę szła niepewnie w kierunku
Kościoła, gdy zauważyła Tom'a, zwolniła. Spojrzałam nerwowo na
Nathana.
-To my już pójdziemy.
Zabrał Parkera czym
prędzej i weszli na schodki prowadzące do Kościoła, Kelsey
stanęła nie wiedząc co ma zrobić, uśmiechnięta szłam w jej
kierunku. Jej strach, ból, rezygnacja, ale i wielka miłość
błąkały się po jej twarzy.
-Cześć Kels. Nie
znamy się, ale dużo o Tobie słyszałam. - palnęłam.
-Niewątpię.
-To nie tak ! -
zaprzeczyłam. - Jestem Agnes, przyjaźnie się z Nathanem.
-Więc to ty ? Nathan
dużo o Tobie mówił.
-O Tobie też dużo
słyszałam, dużo superlatyw.
-Z pewnością.
-Zaraz zacznie się
ceremonia.
-Nie sądzę, że
powinnam się tam pojawić.
-Nareesha z pewnością
chciałaby żebyś z nią była w tak wielkim dla niej dniu. -
wystawiłam do niej dłoń, zachęcając do pójścia. - Nikt inny
się nie liczy, jesteś tu dla niej.
-Nawet cię nie znam.
-Mamy okazję się
poznać.
-Rozmawiałaś z
Tom'em. - wspomniała.
-Złapaliśmy ze sobą
dobry kontakt.
-On mnie nienawidzi.
-Z pewnością tak nie
jest.
-Na pewno tak jest.
-Chodźmy już Kels.
-Nie. To zły pomysł,
że się tutaj pojawiłam.
-Kels ! - usłyszałyśmy
za sobą dobrze znany głos.
Nareesha stała już
przed Kościołem, razem z druhnami. Trzymała
śliczną wiązankę i
ze smutną miną nam się przyglądała.
-Woła cię. -
powiedziałam widząc jej ogromny strach i mieszankę uczuć,
walczyła ze sobą, aż w rezultacie niepewnie podeszła do Panny
Młodej.
-Ślicznie wyglądasz.
- powiedziała Kels.
-Cześc Kochanie. -
przywitała się z nią łapiąc za dłonie. - Nawet nie wiesz jak
się cieszę, że cię widzę.
-Wiesz jak jest.
-Wiem, że dla ciebie
to trudne, ale nie jesteś z tym sama.
-Jednak jego obecność
obok, po naszym ostatnim spotkaniu jest dosyć niekomfortowa.
-Wszystko się ułoży.
- przytuliły się. - Dziękuję Agnes, że ją tu przyprowadziłaś.
Nathan już jest ?
-Tak, już wszedł do
Kościoła.
-Wy też już idźcie.
Zaraz wybuchnie potok łez.
-Trzymaj się Ree. -
powiedziała pieszczotliwie Kelsey i szybko weszłyśmy do środka.
Kościół był pięknie
przystrojony. Skromnie, ale treściwie. Od razu czuło się tą
magiczną aurę. Siva bawiąc się palcami stał przy ołtarzu, a
obok niego jego brat bliźniak. Gdy zajęłam miejsce obok Nathana
obejrzałam się do tyłu, gdzie z boku usiadła blondynka, Tom
siedział ławkę za nami. Rozejrzałam się jeszcze za resztą
zespołu. Max najprawdopodobniej pisał sms, pewnie do Niny, a Jay
poprawiał co rusz kołnierzyk. Rozbrzmiały pierwsze dźwięku
pieśni weselnej. Kątem oka zauważyłam jak Jay zwraca Max'owi
uwagę, a ten szybko schował komórkę do kieszeni marynarki. Siva
stał już tyłem do nas, a my staliśmy oczekując Panny Młodej,
która powoli i dostojnie, z wielkim uśmiechem weszła do Kościoła.
Przy ołtarzu czekała na nią jej siostra w ślicznej burgundowej
sukience. Gdy dziewczyna obok nas przeszła posłała nam promienny
uśmiech, a ja poczułam śliczny kwiatowy zapach.
Gdy Seev zobaczył
swoją przyszłą żonę bardzo szeroko się uśmiechnął, chyba
stracił kontakt z wszystkimi, nawet z księdzem, bo ciągle
wpatrywał się w swoją wybrankę. Sama, gdy tak na nich patrzyłam
straciłam kontakt z rzeczywistością. Ocknęłam się dopiero na
magicznym TAK, na założeniu obrączek. Wszyscy goście wyszli na
zewnątrz i z płatkami róż czekaliśmy na świeże małżeństwo.
Ci nie żałowali swoich uczuć, nie bali się ich okazywać. Była
chwila dla fotoreporterów, czyli na wynajętego fotografa, znajomego
świeżej małżonki.
-Robi wrażenie, co ? -
powiedział Nathan podczas gdy szczęśliwce schodzili ze schodów, a
wokół nich wirowały płatki róż.
Później zostaliśmy
przewiezieni do
sali z dużym tarasem. Dzieci biegały po zielonej
trawie i bawiły się w fontannie, którą pod wieczór uruchomiono.
Posiłek minął w miłej atmosferze. Nathan wyciągnął mnie na
parę piosenek na parkiet, a ja rozglądałam się ciągle za Kelsey,
ale nigdzie jej nie widziałam, za to Parker przeważnie palił na
zewnątrz.
-Taki ważny dzień, a
ty siedzisz i jarasz ? - zapytałam podchodząc do niego.
-Gdzie Nathan ?
-Poszedł do toalety.
-Przynajmniej na chwilę
masz od niego spokój.
-Chociaż tyle. -
uśmiechnęłam się.
-Kelsey już nie ma,
prawda ?
-Nie widziałam jej
tutaj.
-Była na jakieś pół
godziny, później jej nie widziałem. - zaciągnął się mocno.
-Rozmawialiście ?
-Zwariowałaś ?
Robiłem wszystko byleby mi nie weszła w drogę.
-Tom.
-Nie Tomuj mi tu.
-Ciągle się na nią
gniewasz ?
-A myślisz, że mogę
przestać ?
-Jestem tego pewna.
-No niestety ja nie
widzę takiej szansy.
-Bo jej nie chcesz
widzieć.
-Bo mam powód. -
spojrzał na mnie ze złością.
-Tu jesteś. -
usłyszałam Nathana z tyłu. - Wszędzie cię szukałem.
-Rozmawiam sobie z
Tomem.
-Tak dokładnie.
Prowadzimy miłą konwersację na temat pogody, urocze, prawda ? A
teraz przepraszam, ale chyba się zmywam. - Tom wyrzucił peta.
-Już ? Co tak szybko ?
-Zmęczony jestem
Nathan.
-Ale mieliśmy jeszcze
zaśpiewać parę piosenek.
-To śpiewajmy. - i
odszedł.
-O czym rozmawialiście,
że Tom taki wkurzony ?
-A czy on kiedyś był
spokojny ? - sama odeszłam i wpadłam akurat na dzisiejszych
sprawców tej ceremonii.
-Agnes ! - Nareesha się
szeroko uśmiechnęła. - Muszę mieć z Tobą zdjęcie. Prawda Seev
?
-Tak kochanie. - Siva
czule się do niej uśmiechnął, Boże jak oni się kochali. -
Wybacz jej, ale chce udokumentować wszystko i wszystkich.
-Nie dziwię się jej
wcale. - uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
-Marcus, nasz fotograf,
zapełnił już pięć kart pamięci. - Seev się roześmiał.
-Będziecie mieli dużą
pamiątkę.
-I to bardzo dużą. -
Nareesha wróciła do nas ze zmęczonym fotografem, który zrobił
nam parę wspólnych zdjęć, ale tę chwilę przerwał Jay stojący
na małym podeście.
-Witam wszystkich ! Z
racji tego ogromnego święta jakim jest hajtnięcie się naszych
ukochanych gołąbków, oprócz dużego zaplecza alkoholu, który tak
na marginesie jeszcze na nas czeka, naszykowaliśmy również mini
koncert. Więc zapraszamy wszystkich do tańca, a w szczególności
Sivę wraz z małżonką.
Zakończył mrugnięciem
oka Jay i po wybiciu szybkiego rytmu przez Loczka Nathan zaczął grę
na pianinie, a Max z Tom'em na gitarach i rozpoczęły się pierwsze
dźwięki piosenek miłosnych. W tym zbiorze znalazło się też parę
piosenek autorstwa The wanted w bardzo spokojnej aranżacji
połączonych ze sobą, tak, że tworzyły jedność. Na koniec
rozbrzmiały nuty czegoś co pierwszy raz słyszałam, po minie Sivy
i Naree zauważyłam, że oni też pierwszy raz to słyszą. Po
zakończeniu mini koncertu, głos przejął Nathan.
-Gdyby ktoś
zastanawiał się jaki był tytuł ostatniej piosenki, to nie ma ona
tytuły, bowiem została napisana z myślą o tym dniu i o tej ważnej
dzisiaj parzę, więc to było dla was , o was. - zakończył i
zeszli z podestu.
Tom pogadał jeszcze
chwilę z nimi i zniknął nawet się ze mną nie żegnając.
Nareesha oczywiście się wzruszyła po zakończeniu mini koncertu i
musiała poprawić makijaż, a Max i Jay dorwali się do alkoholu.
Nathan jeszcze się pokręcił, po marudził mi, aż w końcu sam
zaczął świętowanie. Ja jako, że byłam nieletnia i byłam na
lekach nie piłam, ale bacznie obserwowałam poczynania tych, którzy
pili i wcale się nie nudziłam.
Hej !
Nawet nie wiecie jak jaram się tym, że jesteśmy już po ślubie Kaneswaranów. To oznacza, że przechodzimy do sedna wszystkiego ;)
Chyba nie mam nic więcej do dodania.
<3
Glow in the dark.