#Kelsey
-Gdzie ty mnie
zabierasz ? - już od dłuższej chwili rozmawiałam z Tom'em.
-Zobaczysz. Wpadnę o
siódmej, okey ?
-No dobrze, ale
przynajmniej mi powiedź czy będziemy dużo chodzić.
-Możesz wziąć
najwyższe szpilki jakie masz, a jakiś seksowny ciuszek też może
być, ale nie przesadź z tym.
-No dobra. -
powiedziałam powoli.
-To do później.
Kocham Cię.
-Ja ciebie też.
Rozłączyłam się i
założyłam naszyjnik, dopełniając mój dzisiejszy strój. Nie
miałam niczego w planach, więc postanowiłam, że wyciągnę Kelsey
Ann na jakiś shopping. Poprawiłam usta błyszczykiem po czym
schowałam go do torebki. Wyszłam z sypialni i zaczęłam się
zastanawiać. Może warto było by się już rozejrzeć za jakąś
sukienką na ślub Nareeshy ? Jakby nie patrzeć to chyba za jakieś
dwa tygodnie. Kierowałam się w stronę drzwi, gdy usłyszałam
dzwonek. Myśląc, że to zniecierpliwiona Kels otworzyłam. Ale to
nie była słodka blondynka.
-Cześć. - wszedł jak
do siebie.
-Pewnie, czuj się jak
u siebie. - pchnęłam drzwi, które zamknęły się z cichym
odgłosem.
-Za miesiąc premiera
filmu.
-Przecież wiem. Dosyć
szybko, ale okey. - założyłam ręce na piersi i przewróciłam
oczami.
-Musi się sprzedać,
bo jak nie to zostanie po mnie marmolada na jezdni. Musimy go jakoś
super promować.
-Fajnie, ale śpieszę
się, więc jakbyś mógł to kiedy indziej o tym pogadamy.
-Gram tam główną
rolę, do cholery ! To ma się sprzedać, a żeby się sprzedał
potrzeba ludzi, którzy pójdą na to do kina. Potrzeba skandalu,
żeby ludzie o tym mówili.
-Jaki chcesz wywołać
skandal, Andy ? - irytował mnie, po tym wszystkim miał jeszcze
czelność tu przychodzić.
-Wszyscy muszą się
dowiedzieć, że spaliśmy ze sobą. Twój chłoptaś jest z tej
całej kapelki, mają fanów. Będzie wielkie show, zrobi się
głośno, a ja nie spadnę na dno.
-Ale ja tak ! Słyszysz
co mówisz ?! To co zaszło miało zostać między nami !
-Przychodzę tutaj i ci
o tym wszystkim mówię, a ty jeszcze masz do mnie pretensje. Ciesz
się, że nie dowiedziałaś się tego po fakcie. Jutro mam wywiad, a
nie pozwolę, żeby moja kariera osłabła. - i wyszedł, zostawiając
mnie w szoku.
Jak on … Jak on mógł
?! Nie mógł ! Wybiegłam z mieszkania i zbiegłam po schodach.
Szukałam wzrokiem jego czerwonego, sportowego samochodu, ale w
chwili, w której go zauważyłam on z piskiem opon ruszył, nie
dając mi możliwość wypowiedzenia się na ten temat.
-Wracaj tu ! -
krzyknęłam, ale i tak wiedziałam, że mnie nie słyszy.
-Kels co się stało ?!
- słyszałam szybko dźwięk uderzania obcasów o chodnik. - Kelsey
?
-Kels. - rozpoznałam
moją przyjaciółkę. - On o wszystkim jutro powie prasie.
Poczułam gorące łzy,
które po chwili poleciały po policzkach.
-Chodźmy do środka.
Tu jest za dużo gapiów. - zaprowadziła mnie z powrotem na górę,
posadziła na krześle w kuchni i dała szklankę z zimną wodą.
-Wytłumacz mi co się
tutaj stało ? - powiedziała po dłuższej chwili bardzo spokojnym
głosem.
-On im wszystko powie,
wyjawi całą prawdę. Jutro. Tom mnie znienawidzi. - szlochałam nie
mogąc zebrać myśli i sklepać zdania.
-Andy tu był ?
-Tak. Powiedział, że
jego kariera nie może upaść, więc potrzebuję jakiegoś rozgłosu,
żeby zwrócić uwagę na film i … i on im jutro wszystko powie. -
łzy znowu poleciały. - Tom się dowie.
Usłyszałam jej głośne
westchnienie. Walczyła za pewne z powiedzeniem „A nie mówiłam
?”. Mówiła, żebym mu powiedziała wcześniej, ale myślałam, że
nic się nie wyda, że będę szczęśliwa z Tom'em, że będziemy
się dalej kochać.
-Musisz mu powiedzieć
pierwsza. - odezwała się. - Musisz do niego zadzwonić i
powiedzieć, że musicie się spotkać.
-Tom dzisiaj po mnie
przyjedzie. Chce mnie gdzieś zabrać. Obstawiam kolację.
-Musisz mu powiedzieć.
Może … może to przełknie. - powiedziała niezbyt szczerze.
Teraz z pewnością
stracę go na zawsze. Dlaczego ja wtedy to zrobiłam ? Dlaczego
poszłam na tę pieprzoną imprezę ? Dlaczego się z nim wtedy
przespałam ? Czułam do siebie takie rozgoryczenie i nienawiść, że
nie wiem czy dam radę dzisiaj się z nim spotkać. Jak mam stanąć
z nim twarzą w twarz, gdy sama nie dorastam mu do pięt. Jestem
okropnym człowiekiem, a Tom z pewnością taki nie jest. Opiekuńczy,
dobry, wyrozumiały, szczery, tak, ale nienawidzi zdrady. Zgotuję mu
teraz piekło, którego tak bardzo nie chcę.
Wszystkie plany jakie
teraz miałam z wielkim hałasem opadły na ziemie, spadał jedynie
po nich wielki kurz, który z kolei przykrywał szczelnie wszystkie
intensywne kolory. Czułam pustkę, czułam strach, czułam nienawiść
do Andy'iego. Jak on w ogóle mógł sięgnąć po tak okrutną rzecz
?
-Kels ! - spojrzałam
na przyjaciółkę. - Słuchaj mnie uważnie. Musisz mu powiedzieć
prawdę i nie ma innej możliwości. Musisz to zrobić dzisiaj. Tylko
i wyłącznie dzisiaj. Rozumiesz ?
Pokiwałam
pozytywnie głową. Kels dużo mówiła, dużo gestykulowała,
zadawała bardzo dużo pytań, ale jej wcale nie słuchałam. Myślami
krążyłam wokół naszego dzisiejszego spotkania, które będzie
gwoździem do mojej trumny. Bałam się reakcji Tom'a. To może być
nasze ostatnie spotkanie, na samą myśl o tym się rozpłakałam.
Kels dzielnie znosiła moje wybuchy płaczu, zrobiła ciepłej
herbaty, obiad. Nawet sama skompletowała mój strój na wieczór,
nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, najchętniej ubrałabym się
na czarno, a najlepiej by było gdybym nie musiała tam wcale iść.
Przyjaciółka kazała
mi wziąć prysznic. Dopiero teraz zdałam sobie, że minął już
prawie dzień. Spojrzałam w lustro. Kurczę, widać było oznaki, że
płakałam. Weszłam do kabiny prysznicowej i specjalnie puściłam
letnią wodę taką, żeby nie dawała miłego, ciepłego uczucia,
ale też nie zmroziła mnie na miejscu. Wyszłam i owinęłam się
ręcznikiem. Oczy trochę odpoczęły. Nie mogę teraz więcej
płakać, bo Tom szybko się zorientuje, że coś jest nie tak.
Uśmiech na twarz i jakoś przetrwam ten wieczór.
Wyszłam z łazienki i
zgodnie z poleceniem Kelsey Ann poszłam do sypialni, gdzie ta szybko
mnie umalowała i zrobiła fryzurę. Na koniec ubrałam się i
spryskałam perfumami. Niepewnie na nią spojrzałam.
-I jak ? - uśmiech.
-Jakby się nic nie
stało. - uśmiechnęła się.
-I tak ma zostać.
-Mam tu zostać i
czekać na ciebie ?
-Mogłabyś ?
-Oczywiście.
-To zostań, proszę.
-Nie ma sprawy.
-Jak nie wrócę do
północy to zgłoś to na policję.
-Nie wymyślaj.
-Tom się wścieknie.
-To nie znaczy, że ma
cię utopić w rzece.
-O tym nie pomyślałam.
-O. Nic nie mówiłam.
- zmieszała się i wyjrzała przez okno. - Tom jest !
-Co mam zrobić ?
-Zejść do niego na
dół.
-Teraz ? - zwątpiłam.
-Tak. Teraz. W tym
momencie. Pamiętaj o uśmiechu ! - krzyknęła.
Uff. Najgorzej jest
stanąć twarzą w twarz z prawdą. Będzie ciężko, ale naważyłam
sobie piwa, więc musiałam je teraz wypić. Schodziłam po tych
schodach na chwiejnych nogach, a buty mi w tym bezpiecznym zejściu
nie pomagały.
-O ! Hej ! - pojawił
się nagle przede mną.
-Cześć Tom ! -
buziak.
-Szedłem właśnie do
ciebie.
-A ja już tutaj. -
uśmiech.
-W takim razie
zapraszam do mojego rydwanu.
Dziwne było to, że
miał na sobie marynarkę i wyglądał raczej jakby szedł na jakąś
ważną uroczystość, zaczęła zastanawiać się czy przypadkiem
nie mamy dzisiaj jakiejś rocznicy, czy czegoś w tym stylu. Ale nic
takiego nie przyszło mi do głowy. Wsiadłam do jego samochodu,
podejrzanie się uśmiechnął i zamknął drzwi.
-Gdzie my w ogóle
jedziemy ? - zapytałam zapinając pasy.
-Zobaczysz.
-Tom, proszę cię.
Masz marynarkę, a ja nie wiem czy wyglądam odpowiednio.
-Wyglądasz idealnie
kochanie.
-Ale ja nadal nie wiem,
gdzie jedziemy.
-Ale ty niecierpliwa
jesteś. Dojedziemy to zobaczysz.
-Uparty osioł.
-Wypraszam sobie. -
zaśmiał się, a ja za nim.
To całe udawanie szło
mi całkiem dobrze. Jeszcze tylko trochę i będę musiała mu
powiedzieć. Tak bardzo się tym denerwowałam. W końcu nie
codziennie mówię mu, że go zdradziłam z kolegą z planu i to
jeszcze na paręnaście dni przed ślubem naszych przyjaciół, a na
miesiąc przed wyjazdem do Stanów. No właśnie, wyjazd. Jak on to
wszystko zniesie ? Na szczęście nie mają teraz żadnych koncertów.
Czasami zaglądają do studia coś tam zagrać, nagrać, ale na
szczęście nie mają żadnych wywiadów.
-Co tak cicho siedzisz
?
-Zastanawiam się czy
mam zgłosić swoje zaginięcie na policję. - to było pół żartem,
pół serio.
-Kochanie, o co ty mnie
osądzasz ?
-No nie wiem. Nie
chcesz mi powiedzieć gdzie mnie wieziesz ani nic. Boję się o
siebie.
-Już niedaleko.
Po paru minutach Tom
zatrzymał się przed dosyć luksusową restauracją.
-Nie no. Faktycznie
wyglądam idealnie, żeby tam wejść. - powiedziałam, gdy zgasił
silnik.
-Dla mnie wyglądasz
idealnie, a obsługa może się pocałować w nos. - dał mi
soczystego buziaka i wyszedł.
Odpięłam pasy,
wzięłam torebkę, a Tom otworzył mi drzwi, wysiadłam. Oddychaj
Kelsey. Widząc tę restaurację już bałam się jaką szopkę tu
dzisiaj odwalę. Nikt z tamtejszej załogi nie będzie zadowolony.
-Gotowa ? - złapał
mnie w talii.
-Tak. - szeroki
uśmiech.
Weszliśmy do
restauracji, gdzie Tom podał swoją rezerwacje i zostaliśmy
zaprowadzeni do odpowiedniego stolika. Chłopak odsunął mi krzesło
po czym sam usiadł naprzeciwko mnie. Nie podobało mi się to. Dawno
nie wyszliśmy do takiej restauracji. Może to tylko nasz kolejny
taki wypad ? Odsunęłam od siebie inne myśli, które teraz mnie
dopadły i zaczęłam sobie wmawiać, że to tylko kolejny wieczór w
restauracji, a ta marynarka to tylko z tego powodu, że Tom chciał
ładnie wyglądać.
-Co zamawiasz ? -
zapytał Tom, a ja zdałam sobie sprawę, że od dłuższej chwili
przyglądam się menu, a i tak go nawet nie przeczytałam, rzuciłam
jakąś nazwę dania, na którą akurat spojrzałam, jakieś mięso.
-Nie wiedziałem, że
lubisz jagnięcinę. - powiedział po oddaniu zamówienia.
Ja też nie. -
pomyślałam.
-No widzisz, czyli
jednak potrafię cię zaskoczyć. - kolejny uśmiech, aż mnie już
policzki bolały.
-Potrafisz. -
przyglądał mi się.
-Brudna jestem czy coś
?
-Nie. - odpowiedział
szybko.
-To dlaczego mi się
tak przyglądasz ?
-Próbuję zapamiętać
tę chwilę.
-Dlaczego akurat tę ?
-Bo to ważny wieczór.
Nie wątpię.
-Tak myślałem,
żebyśmy może wyjechali gdzieś.
-Kiedy ? - CO ?!
-Po ślubie Siveeshy.
Wiesz oni na miesiąc miodowy, a my na jakieś ciepłe wyspy.
-Oj. No nie wiem.
Dzisiaj nie jestem do myślenia.
-Coś się stało ?
-Jest coś co muszę
zrobić. Myślałam nad tym cały dzień i pewnie dlatego.
-A co to jest ? Coś
ważne ?
W tym momencie przerwał
nam kelner przynosząc nasze picie.
-Kucharz bardzo
przeprasza, ale nie mamy jagnięciny aktualnie, więc czy mogłaby
Pani wybrać coś innego ?
-To może to samo co
mój chłopak.
-Dobrze, w takim razie
proszę jeszcze chwilę poczekać. I jeszcze raz bardzo przepraszamy.
-Nic nie szkodzi.
I odszedł.
-Wiesz w ogóle co
zamówiłem ?
-Makaron, tak ?
-Powinnaś go zjeść.
-Najwyżej oddam Tobie.
- znowu się uśmiechnęłam.
Rozmawialiśmy do czasu
kiedy kelner nie przyniósł nam naszych posiłków. Wtedy zajęliśmy się nimi. Jedliśmy w ciszy, ale czasami przerywaliśmy ją na drobne
rozmowy. Coraz bardziej się stresowałam. Nie mogłam już tego
dłużej ociągać. Po posiłku kelner zabrał nasze talerze.
-Kelsey ? -Tom odsunął
krzesło do tyłu.
-Tom ! Proszę cię nie
idź nigdzie. - gdyby teraz mi zniknął w toalecie nie wiem czy
później byłabym mu w stanie to powiedzieć. - Muszę ci powiedzieć
coś bardzo ważnego.
-Słucham. - wsunął
się i lekko jakby zawiedziony czekał.
-To co powiem nie jest
dla mnie łatwe. Zachowałam się jak gówniara, nie mam nic na swoje
usprawiedliwienie. Ale bardzo cię proszę o wysłuchanie i o w miarę
spokojną reakcję. O mój Boże ! - odetchnęłam głęboko. - Nie
wiem dlaczego to zrobiłam, co mną kierowało. Kocham cię. Ale
postąpiłam bardzo źle. Sama czuję do siebie niesmak. Wiem, że
nie będzie teraz między nami tak jak zawsze, jak dotychczas, ale
nie skreślaj mnie proszę.
-Kels o co do cholery
chodzi ?
-Tom. - zamknęłam
oczy, teraz albo nigdy, Kels. - Zdradziłam cię. - powiedziałam
cicho i otworzyłam oczy.
Tom wyglądał jakby
dostał cegłą w twarz. Totalnie oszołomiony. Załamany, oszukany,
ale nie wściekły. Przynajmniej tyle.
-Co ? - zapytał cicho.
-To się tak szybko
działo. To było po naszych ostatnich scenach w filmie. Była
impreza i wypiłam za dużo alkoholu. Tak bardzo się za to
nienawidzę.
-Ty chyba sobie
żartujesz ?
-Co ? Tom, nie.
Chciałabym, ale wtedy wymyśliłabym inny kawał.
-Musimy stąd szybko
wyjść.
Tom zawołał kelnera i
poprosił o rachunek. Później szybko opuściliśmy restauracje.
Teraz Tom był wściekły. Bałam się, że tak właśnie będzie.
-Tom ?
-Zamknij się ! -
wrzasnął mi prosto w twarz, łzy automatycznie poleciały. - Jak
mogłaś ? - on sam był u kresu wytrzymania, miotał się, nie
wiedział czy płakać, czy krzyczeć, dużo chodził. - Z jakimś
aktorzyną, z ludźmi którym zaufałem, bo wiedziałem, że należą
do obsady. Przecież nie można przespać się z dziewczyną, która
jest zajęta ! Jak mogłaś pozwolić na to, żeby ktoś się do
ciebie tak blisko zbliżył ?
-Tom, byłam pijana.
Nie wiedziałam co robię, ale źle się z tym czuję.
-I dobrze ! Powinnaś
się z tym źle czuć. Skreśliłaś nas ! Całą naszą przyszłość
! - krzyczał.
-Tom proszę cię. Nie
mów tak, proszę.
-Ale taka jest prawda !
Tak samo jak to, że przelizałaś się z jakimś obcym facetem. Jak
tak można ? - skrzywił się. - Brzydzę się Tobą !
-Tom ? - błagałam go
o to, żeby na mnie spojrzał, otarłam łzy.
-Nie. - kiwał głową.
- Mogę dać ci pieniądze na taksówkę, jeżeli ich nie masz, ale
od dzisiaj nie chcę cię znać, nigdy więcej widzieć. Nie. - wyjął
portfel.
-Schowaj to. -
pociągnęłam nosem.
Szybko wsiadł do
samochodu i ruszył z piskiem opon. Widziałam tylko jak szybko się
oddalał. Obraz po chwili rozmazały obraz przez łzy, które ciągle spływały
mi po twarzy. Wyjęłam telefon z torebki.
-Kels ? On mnie
nienawidzi. - wyszlochałam.
#Tom
Jak ona mogła ?! Jak
mogła przespać się z jakimś typem ? Przecież byliśmy razem.
Kochałem ją, dawałem jej wszystkiego co tylko chciała. Gdy było
to możliwe zabierałem ją na koncerty, zwiedzaliśmy razem świat.
Co miał tamten koleś czego nie miałem ja ?! Wcisnąłem pedał
gazu. Jechałem przed siebie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Po
chwili zatrzymałem się. Położyłem głowę na kierownicę.
Wyjąłem pudełko, które miałem w wewnętrznej kieszeni marynarki.
Otworzyłem je podziwiając pierścionek. Z pewnością by się jej
spodobał, zawsze o takim marzyła. Był jedyny w swoim rodzaju, jak
ona. Czekałem na niego dwa miesiące, a teraz, gdy miałem się jej
oświadczyć, dowiedziałem się o niej takiej obrzydliwej prawdy.
Jak mogła mnie tak
skrzywdzić. Co jej złego zrobiłem. Rzuciłem pudełeczko na fotel
obok i ponownie położyłem głowę na kierownicy czując
wzbierające łzy. Myślałem, że wszystkie upadki już przeszliśmy,
mieliśmy za nami. Byłem w błędzie, tak samo w stosunku do niej.
Nie sądziłem, że Kelsey jest w stanie zrobić mi takie świństwo.
To miał być piękny wieczór, wspaniała noc, świetlana
przyszłość, ślub, dzieci. Wszystko szlak trafił.
Dlaczego ją tak
cholernie kocham ? Niech to uczucie zniknie. Nie mogę żyć z osobą,
która mnie zdradziła. Dlaczego to do cholery dzieję się naprawdę
? Otarłem łzy i wróciłem do miasta. Zatrzymałem się przed
sklepem i kupiłem parę butelek dobrego alkoholu, po czym wróciłem
do domu, wyłączyłem telefon, zdjąłem tą głupią marynarkę i
wyjąłem szkło. Tylko w ten sposób mogłem sobie teraz pomóc,
tylko tak zapomnę o tym co mi zrobiła.
Hej !
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Że nie dodałam rozdziału tydzień temu, aczkolwiek napisanie tego ciężkiego dla mnie tekstu było mission impossible. I nie robię sobie jaj w tym momencie. Ciężko było, ale mam to już za sobą.
I jak ? Wybaczycie ?
Tak ! Mam teraz ferie, jeszcze tydzień i bardzo się tym cieszę, bo rzadko spotyka się wiosnę w lutym, ale z drugiej strony nie mam się co cieszyć, bo mam nieprzejezdną ulicę, a za oknami dziwne maszyny drogowe, więc od rana do około 15 jestem uziemiona w domu, bo nie da się przejść, ale bardziej zabawną rzeczą jest fakt, że mieszkam na samym końcu ten ślepej uliczki. Zajebiście (:
No to chyba wszystko, najwyżej o czymś zapomniałam, ale się do tego przyzwyczaiłam, że dużo rzeczy zapominam.
Miłej niedzieli, ruszcie swoje zgrabne tyłeczki na to piękne Słońce. U mnie jest tak zajebiście ciepło, że nie potrzebuję żadnej kurtki ^^
Paaaaa <3