niedziela, 23 lutego 2014

#10 "To ważny wieczór."

#Kelsey


-Gdzie ty mnie zabierasz ? - już od dłuższej chwili rozmawiałam z Tom'em.
-Zobaczysz. Wpadnę o siódmej, okey ?
-No dobrze, ale przynajmniej mi powiedź czy będziemy dużo chodzić.
-Możesz wziąć najwyższe szpilki jakie masz, a jakiś seksowny ciuszek też może być, ale nie przesadź z tym.
-No dobra. - powiedziałam powoli.
-To do później. Kocham Cię.
-Ja ciebie też.

Rozłączyłam się i założyłam naszyjnik, dopełniając mój dzisiejszy strój. Nie miałam niczego w planach, więc postanowiłam, że wyciągnę Kelsey Ann na jakiś shopping. Poprawiłam usta błyszczykiem po czym schowałam go do torebki. Wyszłam z sypialni i zaczęłam się zastanawiać. Może warto było by się już rozejrzeć za jakąś sukienką na ślub Nareeshy ? Jakby nie patrzeć to chyba za jakieś dwa tygodnie. Kierowałam się w stronę drzwi, gdy usłyszałam dzwonek. Myśląc, że to zniecierpliwiona Kels otworzyłam. Ale to nie była słodka blondynka.

-Cześć. - wszedł jak do siebie.
-Pewnie, czuj się jak u siebie. - pchnęłam drzwi, które zamknęły się z cichym odgłosem.
-Za miesiąc premiera filmu.
-Przecież wiem. Dosyć szybko, ale okey. - założyłam ręce na piersi i przewróciłam oczami.
-Musi się sprzedać, bo jak nie to zostanie po mnie marmolada na jezdni. Musimy go jakoś super promować.
-Fajnie, ale śpieszę się, więc jakbyś mógł to kiedy indziej o tym pogadamy.
-Gram tam główną rolę, do cholery ! To ma się sprzedać, a żeby się sprzedał potrzeba ludzi, którzy pójdą na to do kina. Potrzeba skandalu, żeby ludzie o tym mówili.
-Jaki chcesz wywołać skandal, Andy ? - irytował mnie, po tym wszystkim miał jeszcze czelność tu przychodzić.
-Wszyscy muszą się dowiedzieć, że spaliśmy ze sobą. Twój chłoptaś jest z tej całej kapelki, mają fanów. Będzie wielkie show, zrobi się głośno, a ja nie spadnę na dno.
-Ale ja tak ! Słyszysz co mówisz ?! To co zaszło miało zostać między nami !
-Przychodzę tutaj i ci o tym wszystkim mówię, a ty jeszcze masz do mnie pretensje. Ciesz się, że nie dowiedziałaś się tego po fakcie. Jutro mam wywiad, a nie pozwolę, żeby moja kariera osłabła. - i wyszedł, zostawiając mnie w szoku.

Jak on … Jak on mógł ?! Nie mógł ! Wybiegłam z mieszkania i zbiegłam po schodach. Szukałam wzrokiem jego czerwonego, sportowego samochodu, ale w chwili, w której go zauważyłam on z piskiem opon ruszył, nie dając mi możliwość wypowiedzenia się na ten temat.

-Wracaj tu ! - krzyknęłam, ale i tak wiedziałam, że mnie nie słyszy.
-Kels co się stało ?! - słyszałam szybko dźwięk uderzania obcasów o chodnik. - Kelsey ?
-Kels. - rozpoznałam moją przyjaciółkę. - On o wszystkim jutro powie prasie.

Poczułam gorące łzy, które po chwili poleciały po policzkach.

-Chodźmy do środka. Tu jest za dużo gapiów. - zaprowadziła mnie z powrotem na górę, posadziła na krześle w kuchni i dała szklankę z zimną wodą.
-Wytłumacz mi co się tutaj stało ? - powiedziała po dłuższej chwili bardzo spokojnym głosem.
-On im wszystko powie, wyjawi całą prawdę. Jutro. Tom mnie znienawidzi. - szlochałam nie mogąc zebrać myśli i sklepać zdania.
-Andy tu był ?
-Tak. Powiedział, że jego kariera nie może upaść, więc potrzebuję jakiegoś rozgłosu, żeby zwrócić uwagę na film i … i on im jutro wszystko powie. - łzy znowu poleciały. - Tom się dowie.

Usłyszałam jej głośne westchnienie. Walczyła za pewne z powiedzeniem „A nie mówiłam ?”. Mówiła, żebym mu powiedziała wcześniej, ale myślałam, że nic się nie wyda, że będę szczęśliwa z Tom'em, że będziemy się dalej kochać.

-Musisz mu powiedzieć pierwsza. - odezwała się. - Musisz do niego zadzwonić i powiedzieć, że musicie się spotkać.
-Tom dzisiaj po mnie przyjedzie. Chce mnie gdzieś zabrać. Obstawiam kolację.
-Musisz mu powiedzieć. Może … może to przełknie. - powiedziała niezbyt szczerze.

Teraz z pewnością stracę go na zawsze. Dlaczego ja wtedy to zrobiłam ? Dlaczego poszłam na tę pieprzoną imprezę ? Dlaczego się z nim wtedy przespałam ? Czułam do siebie takie rozgoryczenie i nienawiść, że nie wiem czy dam radę dzisiaj się z nim spotkać. Jak mam stanąć z nim twarzą w twarz, gdy sama nie dorastam mu do pięt. Jestem okropnym człowiekiem, a Tom z pewnością taki nie jest. Opiekuńczy, dobry, wyrozumiały, szczery, tak, ale nienawidzi zdrady. Zgotuję mu teraz piekło, którego tak bardzo nie chcę.

Wszystkie plany jakie teraz miałam z wielkim hałasem opadły na ziemie, spadał jedynie po nich wielki kurz, który z kolei przykrywał szczelnie wszystkie intensywne kolory. Czułam pustkę, czułam strach, czułam nienawiść do Andy'iego. Jak on w ogóle mógł sięgnąć po tak okrutną rzecz ?

-Kels ! - spojrzałam na przyjaciółkę. - Słuchaj mnie uważnie. Musisz mu powiedzieć prawdę i nie ma innej możliwości. Musisz to zrobić dzisiaj. Tylko i wyłącznie dzisiaj. Rozumiesz ?

Pokiwałam pozytywnie głową. Kels dużo mówiła, dużo gestykulowała, zadawała bardzo dużo pytań, ale jej wcale nie słuchałam. Myślami krążyłam wokół naszego dzisiejszego spotkania, które będzie gwoździem do mojej trumny. Bałam się reakcji Tom'a. To może być nasze ostatnie spotkanie, na samą myśl o tym się rozpłakałam. Kels dzielnie znosiła moje wybuchy płaczu, zrobiła ciepłej herbaty, obiad. Nawet sama skompletowała mój strój na wieczór, nie byłam w stanie racjonalnie myśleć, najchętniej ubrałabym się na czarno, a najlepiej by było gdybym nie musiała tam wcale iść.

Przyjaciółka kazała mi wziąć prysznic. Dopiero teraz zdałam sobie, że minął już prawie dzień. Spojrzałam w lustro. Kurczę, widać było oznaki, że płakałam. Weszłam do kabiny prysznicowej i specjalnie puściłam letnią wodę taką, żeby nie dawała miłego, ciepłego uczucia, ale też nie zmroziła mnie na miejscu. Wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Oczy trochę odpoczęły. Nie mogę teraz więcej płakać, bo Tom szybko się zorientuje, że coś jest nie tak. Uśmiech na twarz i jakoś przetrwam ten wieczór.

Wyszłam z łazienki i zgodnie z poleceniem Kelsey Ann poszłam do sypialni, gdzie ta szybko mnie umalowała i zrobiła fryzurę. Na koniec ubrałam się i spryskałam perfumami. Niepewnie na nią spojrzałam.

-I jak ? - uśmiech.
-Jakby się nic nie stało. - uśmiechnęła się.
-I tak ma zostać.
-Mam tu zostać i czekać na ciebie ?
-Mogłabyś ?
-Oczywiście.
-To zostań, proszę.
-Nie ma sprawy.
-Jak nie wrócę do północy to zgłoś to na policję.
-Nie wymyślaj.
-Tom się wścieknie.
-To nie znaczy, że ma cię utopić w rzece.
-O tym nie pomyślałam.
-O. Nic nie mówiłam. - zmieszała się i wyjrzała przez okno. - Tom jest !
-Co mam zrobić ?
-Zejść do niego na dół.
-Teraz ? - zwątpiłam.
-Tak. Teraz. W tym momencie. Pamiętaj o uśmiechu ! - krzyknęła.

Uff. Najgorzej jest stanąć twarzą w twarz z prawdą. Będzie ciężko, ale naważyłam sobie piwa, więc musiałam je teraz wypić. Schodziłam po tych schodach na chwiejnych nogach, a buty mi w tym bezpiecznym zejściu nie pomagały.

-O ! Hej ! - pojawił się nagle przede mną.
-Cześć Tom ! - buziak.
-Szedłem właśnie do ciebie.
-A ja już tutaj. - uśmiech.
-W takim razie zapraszam do mojego rydwanu.

Dziwne było to, że miał na sobie marynarkę i wyglądał raczej jakby szedł na jakąś ważną uroczystość, zaczęła zastanawiać się czy przypadkiem nie mamy dzisiaj jakiejś rocznicy, czy czegoś w tym stylu. Ale nic takiego nie przyszło mi do głowy. Wsiadłam do jego samochodu, podejrzanie się uśmiechnął i zamknął drzwi.

-Gdzie my w ogóle jedziemy ? - zapytałam zapinając pasy.
-Zobaczysz.
-Tom, proszę cię. Masz marynarkę, a ja nie wiem czy wyglądam odpowiednio.
-Wyglądasz idealnie kochanie.
-Ale ja nadal nie wiem, gdzie jedziemy.
-Ale ty niecierpliwa jesteś. Dojedziemy to zobaczysz.
-Uparty osioł.
-Wypraszam sobie. - zaśmiał się, a ja za nim.

To całe udawanie szło mi całkiem dobrze. Jeszcze tylko trochę i będę musiała mu powiedzieć. Tak bardzo się tym denerwowałam. W końcu nie codziennie mówię mu, że go zdradziłam z kolegą z planu i to jeszcze na paręnaście dni przed ślubem naszych przyjaciół, a na miesiąc przed wyjazdem do Stanów. No właśnie, wyjazd. Jak on to wszystko zniesie ? Na szczęście nie mają teraz żadnych koncertów. Czasami zaglądają do studia coś tam zagrać, nagrać, ale na szczęście nie mają żadnych wywiadów.

-Co tak cicho siedzisz ?
-Zastanawiam się czy mam zgłosić swoje zaginięcie na policję. - to było pół żartem, pół serio.
-Kochanie, o co ty mnie osądzasz ?
-No nie wiem. Nie chcesz mi powiedzieć gdzie mnie wieziesz ani nic. Boję się o siebie.
-Już niedaleko.

Po paru minutach Tom zatrzymał się przed dosyć luksusową restauracją.

-Nie no. Faktycznie wyglądam idealnie, żeby tam wejść. - powiedziałam, gdy zgasił silnik.
-Dla mnie wyglądasz idealnie, a obsługa może się pocałować w nos. - dał mi soczystego buziaka i wyszedł.

Odpięłam pasy, wzięłam torebkę, a Tom otworzył mi drzwi, wysiadłam. Oddychaj Kelsey. Widząc tę restaurację już bałam się jaką szopkę tu dzisiaj odwalę. Nikt z tamtejszej załogi nie będzie zadowolony.

-Gotowa ? - złapał mnie w talii.
-Tak. - szeroki uśmiech.

Weszliśmy do restauracji, gdzie Tom podał swoją rezerwacje i zostaliśmy zaprowadzeni do odpowiedniego stolika. Chłopak odsunął mi krzesło po czym sam usiadł naprzeciwko mnie. Nie podobało mi się to. Dawno nie wyszliśmy do takiej restauracji. Może to tylko nasz kolejny taki wypad ? Odsunęłam od siebie inne myśli, które teraz mnie dopadły i zaczęłam sobie wmawiać, że to tylko kolejny wieczór w restauracji, a ta marynarka to tylko z tego powodu, że Tom chciał ładnie wyglądać.

-Co zamawiasz ? - zapytał Tom, a ja zdałam sobie sprawę, że od dłuższej chwili przyglądam się menu, a i tak go nawet nie przeczytałam, rzuciłam jakąś nazwę dania, na którą akurat spojrzałam, jakieś mięso.
-Nie wiedziałem, że lubisz jagnięcinę. - powiedział po oddaniu zamówienia.

Ja też nie. - pomyślałam.

-No widzisz, czyli jednak potrafię cię zaskoczyć. - kolejny uśmiech, aż mnie już policzki bolały.
-Potrafisz. - przyglądał mi się.
-Brudna jestem czy coś ?
-Nie. - odpowiedział szybko.
-To dlaczego mi się tak przyglądasz ?
-Próbuję zapamiętać tę chwilę.
-Dlaczego akurat tę ?
-Bo to ważny wieczór.

Nie wątpię.

-Tak myślałem, żebyśmy może wyjechali gdzieś.
-Kiedy ? - CO ?!
-Po ślubie Siveeshy. Wiesz oni na miesiąc miodowy, a my na jakieś ciepłe wyspy.
-Oj. No nie wiem. Dzisiaj nie jestem do myślenia.
-Coś się stało ?
-Jest coś co muszę zrobić. Myślałam nad tym cały dzień i pewnie dlatego.
-A co to jest ? Coś ważne ?

W tym momencie przerwał nam kelner przynosząc nasze picie.

-Kucharz bardzo przeprasza, ale nie mamy jagnięciny aktualnie, więc czy mogłaby Pani wybrać coś innego ?
-To może to samo co mój chłopak.
-Dobrze, w takim razie proszę jeszcze chwilę poczekać. I jeszcze raz bardzo przepraszamy.
-Nic nie szkodzi.

I odszedł.

-Wiesz w ogóle co zamówiłem ?
-Makaron, tak ?
-Powinnaś go zjeść.
-Najwyżej oddam Tobie. - znowu się uśmiechnęłam.

Rozmawialiśmy do czasu kiedy kelner nie przyniósł nam naszych posiłków. Wtedy zajęliśmy się nimi. Jedliśmy w ciszy, ale czasami przerywaliśmy ją na drobne rozmowy. Coraz bardziej się stresowałam. Nie mogłam już tego dłużej ociągać. Po posiłku kelner zabrał nasze talerze.

-Kelsey ? -Tom odsunął krzesło do tyłu.
-Tom ! Proszę cię nie idź nigdzie. - gdyby teraz mi zniknął w toalecie nie wiem czy później byłabym mu w stanie to powiedzieć. - Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Słucham. - wsunął się i lekko jakby zawiedziony czekał.
-To co powiem nie jest dla mnie łatwe. Zachowałam się jak gówniara, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Ale bardzo cię proszę o wysłuchanie i o w miarę spokojną reakcję. O mój Boże ! - odetchnęłam głęboko. - Nie wiem dlaczego to zrobiłam, co mną kierowało. Kocham cię. Ale postąpiłam bardzo źle. Sama czuję do siebie niesmak. Wiem, że nie będzie teraz między nami tak jak zawsze, jak dotychczas, ale nie skreślaj mnie proszę.
-Kels o co do cholery chodzi ?
-Tom. - zamknęłam oczy, teraz albo nigdy, Kels. - Zdradziłam cię. - powiedziałam cicho i otworzyłam oczy.

Tom wyglądał jakby dostał cegłą w twarz. Totalnie oszołomiony. Załamany, oszukany, ale nie wściekły. Przynajmniej tyle.

-Co ? - zapytał cicho.
-To się tak szybko działo. To było po naszych ostatnich scenach w filmie. Była impreza i wypiłam za dużo alkoholu. Tak bardzo się za to nienawidzę.
-Ty chyba sobie żartujesz ?
-Co ? Tom, nie. Chciałabym, ale wtedy wymyśliłabym inny kawał.
-Musimy stąd szybko wyjść.

Tom zawołał kelnera i poprosił o rachunek. Później szybko opuściliśmy restauracje. Teraz Tom był wściekły. Bałam się, że tak właśnie będzie.

-Tom ?
-Zamknij się ! - wrzasnął mi prosto w twarz, łzy automatycznie poleciały. - Jak mogłaś ? - on sam był u kresu wytrzymania, miotał się, nie wiedział czy płakać, czy krzyczeć, dużo chodził. - Z jakimś aktorzyną, z ludźmi którym zaufałem, bo wiedziałem, że należą do obsady. Przecież nie można przespać się z dziewczyną, która jest zajęta ! Jak mogłaś pozwolić na to, żeby ktoś się do ciebie tak blisko zbliżył ?
-Tom, byłam pijana. Nie wiedziałam co robię, ale źle się z tym czuję.
-I dobrze ! Powinnaś się z tym źle czuć. Skreśliłaś nas ! Całą naszą przyszłość ! - krzyczał.
-Tom proszę cię. Nie mów tak, proszę.
-Ale taka jest prawda ! Tak samo jak to, że przelizałaś się z jakimś obcym facetem. Jak tak można ? - skrzywił się. - Brzydzę się Tobą !
-Tom ? - błagałam go o to, żeby na mnie spojrzał, otarłam łzy.
-Nie. - kiwał głową. - Mogę dać ci pieniądze na taksówkę, jeżeli ich nie masz, ale od dzisiaj nie chcę cię znać, nigdy więcej widzieć. Nie. - wyjął portfel.
-Schowaj to. - pociągnęłam nosem.

Szybko wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem opon. Widziałam tylko jak szybko się oddalał. Obraz po chwili rozmazały obraz przez łzy, które ciągle spływały mi po twarzy. Wyjęłam telefon z torebki.

-Kels ? On mnie nienawidzi. - wyszlochałam.


#Tom


Jak ona mogła ?! Jak mogła przespać się z jakimś typem ? Przecież byliśmy razem. Kochałem ją, dawałem jej wszystkiego co tylko chciała. Gdy było to możliwe zabierałem ją na koncerty, zwiedzaliśmy razem świat. Co miał tamten koleś czego nie miałem ja ?! Wcisnąłem pedał gazu. Jechałem przed siebie nie wiedząc co mam ze sobą zrobić. Po chwili zatrzymałem się. Położyłem głowę na kierownicę. Wyjąłem pudełko, które miałem w wewnętrznej kieszeni marynarki. Otworzyłem je podziwiając pierścionek. Z pewnością by się jej spodobał, zawsze o takim marzyła. Był jedyny w swoim rodzaju, jak ona. Czekałem na niego dwa miesiące, a teraz, gdy miałem się jej oświadczyć, dowiedziałem się o niej takiej obrzydliwej prawdy.

Jak mogła mnie tak skrzywdzić. Co jej złego zrobiłem. Rzuciłem pudełeczko na fotel obok i ponownie położyłem głowę na kierownicy czując wzbierające łzy. Myślałem, że wszystkie upadki już przeszliśmy, mieliśmy za nami. Byłem w błędzie, tak samo w stosunku do niej. Nie sądziłem, że Kelsey jest w stanie zrobić mi takie świństwo. To miał być piękny wieczór, wspaniała noc, świetlana przyszłość, ślub, dzieci. Wszystko szlak trafił.

Dlaczego ją tak cholernie kocham ? Niech to uczucie zniknie. Nie mogę żyć z osobą, która mnie zdradziła. Dlaczego to do cholery dzieję się naprawdę ? Otarłem łzy i wróciłem do miasta. Zatrzymałem się przed sklepem i kupiłem parę butelek dobrego alkoholu, po czym wróciłem do domu, wyłączyłem telefon, zdjąłem tą głupią marynarkę i wyjąłem szkło. Tylko w ten sposób mogłem sobie teraz pomóc, tylko tak zapomnę o tym co mi zrobiła.


Hej !
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Że nie dodałam rozdziału tydzień temu, aczkolwiek napisanie tego ciężkiego dla mnie tekstu było mission impossible. I nie robię sobie jaj w tym momencie. Ciężko było, ale mam to już za sobą.
I jak ? Wybaczycie ? 
Tak ! Mam teraz ferie, jeszcze tydzień i bardzo się tym cieszę, bo rzadko spotyka się wiosnę w lutym, ale z drugiej strony nie mam się co cieszyć, bo mam nieprzejezdną ulicę, a za oknami dziwne maszyny drogowe, więc od rana do około 15 jestem uziemiona w domu, bo nie da się przejść, ale bardziej zabawną rzeczą jest fakt, że mieszkam na samym końcu ten ślepej uliczki. Zajebiście (:
No to chyba wszystko, najwyżej o czymś zapomniałam, ale się do tego przyzwyczaiłam, że dużo rzeczy zapominam. 
Miłej niedzieli, ruszcie swoje zgrabne tyłeczki na to piękne Słońce. U mnie jest tak zajebiście ciepło, że nie potrzebuję żadnej kurtki ^^
Paaaaa <3

7 komentarzy:

  1. Co za pinda z niego!
    A Tom też tak cholera rzucił hasłem! Nawet nie dał jej to w spokoju wytłumaczyć. I że niby on nigdy nie zdradził nawet przez przypadek Kelsey????
    Boże! A najgorsze jest to, że miał się jej oświadczyć!
    Nie mogę. Kończę, zanim zacznę wypisywać wiązkę epitetów na określenie sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie było rozdziały tydzień temu,ale tym nam wygrodziłaś i to bardzo!
    No cóż Andy to zwykły chuj i tyle. Już go nienawidzę.
    Biedna Kels...a jeszcze biedniejszy Tom.
    Miał jej się oświadczyć... :(
    Weeny skarbie i do niedzieli. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. współczuję teraz Tomowi, Kels sobie sama naważyła piwa, a on miał sie jej oswiadczyc ehh :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Grrr... Andy'emu bym wyrwała te jego kłaki z tego jego egoistycznego mózgu -,- albo raczej jego brak... Biedulka z Kelsey ale szkoda mi bardziej TomToma, lecz on nie powinien tak krzyczeć! Jeny... On chciał się jej oświadczyć a ona mu powiedziała... Ehh ty tylko sobie utrudniasz sprawę. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Mogłapbyś napisać teraz trochę z perspektywy Natha albo Agnes?pa i zapraszam do mnie

    http://mystoryiscrazy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję Tomowi ale proszę pogódź ich

    OdpowiedzUsuń
  6. No co za chuj z tego Andy'iego ;/ Aż nie wierzę, że można być takim skurwielem...
    Aż brak mi innych, cenzuralnych słów, serio...
    Biedna Kels, biedny Tom! A tak pięknie wszystko zaplanował... Chciał się jej oświadczyć.. A tu zamiast usłyszeń pięknego "Tak" usłyszał, że Kels go zdradziła...
    Podziwiam go, że w ogóle wyszedł z nią z tej restauracji, żeby nie robić popeliny przy ludziach. Się porobiło... :/
    Rozdział bardzo emocjonujący, a ja czekam na ciąg dalszy, Słoneczko :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej...... Szkoda Toma... Ciekawa jestem czy ich pogodzisz czy zrobisz jeszcze większe zamieszanie i np. "wplączesz" w to jeszcze jakąś dziewczynę....
    Czekam na dzisiejszy, pa :***

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)