niedziela, 6 kwietnia 2014

#14 "To zły pomysł, że się tutaj pojawiłam."

#Agnes


-Który wziąć ? - zapytałam Nathana, który chwilę wcześniej zaczął zmagania z zawiązaniem krawatu.
-Wiedziałem, że tak będzie. - uśmiechnął się na moment. - Po co ci tyle naszyjników ? - męczył się przyglądając w lustrze.

Widząc jego zmagania i ilość złości jaką w to pakował, roześmiałam się i odłożyłam naszyjniki na stolik. Podeszłam do niego i zabrałam krawat. Cały gniew z jego wzroku zniknął i zastąpiła go łagodność. Starannie zawiązałam mu jego czarny i wąski krawat. Poprawiłam jeszcze kołnierzyk i spojrzałam w lustro.

-Elegancko. - uśmiechnęłam się do niego i wróciłam do stolika. - To który ?
-Weź ten drugi. - powiedział zakładając marynarkę.
-Myślisz ? - przyłożyłam go do miejsca, w którym powinien wisieć.
-Zdecydowanie ten. Daj. - wyciągnął dłoń i zabrał mi naszyjnik, który za chwilę zwinnie zapiął. - Stresujesz się.
-Widać ? - spanikowałam.
-Może inny tego nie zauważą, ale ja to widzę.
-Boję się, że nikt mnie tam nie zaakceptuje. Przecież ja nikogo nie znam, nawet nie jestem z rodziny.
-Dostałaś zaproszenie, więc nie wymyślaj zresztą znasz mnie i resztę bandy, a co najważniejsze znasz parę młodą.
-Nie pomogłeś mi. - westchnęłam, a ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry. - Nathan otworzył drzwi i przywitał się z obsługą hotelu.
-Chciałem tylko poinformować, że za pół godziny rozpocznie się ceremonia, a państwo młodzi życzą dobrej zabawy.
-Dziękuję. - odpowiedział Nath.
-Czy życzą sobie czegoś państwo ?
-Agnes potrzebujesz czegoś ? - zwrócił się do mnie.
-Nie.
-To w takim dziękujemy. - Nathan pożegnał się z obsługą hotelu i zamknął drzwi.

Wczoraj na popołudnie mieliśmy zabukowane bilety lotnicze do Dublina, więc Nathan przyjechał po mnie pod szkołę i pojechaliśmy bezpośrednio na lotnisko. A tam po godzinie byliśmy już w drodze do hotelu, w którym mieliśmy się zatrzymać na weekend. Tego dnia odwiedzili nas również Siva z Naree, byli ciekawi tego jak nam minął lot, ale po Pannie Młodej widać było znaczne zestresowanie. Siva pewnie też miał obawy co to tego, ale nie ukazywał tak tego. Obydwoje byli poddenerwowani, ale szczęśliwi i wcale mnie to nie dziwi, gdyż dzisiaj był ich wielki dzień. Bawiłam się zegarkiem na nadgarstku.

-Idziemy już ?
-Tak. - spojrzałam na Nathana.
-Uśmiechnij się. - roześmiał się.
-A co ?
-Przecież nikt cię tam nie zje.
-Czuję się jak intruz.
-Chodźmy już, bo nie chcemy się spóźnić, prawda ? - uśmiechnął się zachęcająco.
-Wezmę jeszcze torebkę.

Odwróciłam się i ze stolika wzięłam naszykowaną już torebkę, poprawiłam loki i podeszłam do Nath'a. Ten tylko nastawił ramię i wyszliśmy z pokoju hotelowego. Parę metrów dalej była winda, na którą czekaliśmy.

-Ślicznie wyglądasz, tak poza tym. - odezwał się Nathan.
-Ciebie nie za często widuję w garniturze.
-To tylko okazyjnie.
-Ale jak już go założysz to wyglądasz tak poważnie.
-Ale nie staro ?

Spojrzałam na niego i zjechałam od góry do dołu wzrokiem.

-Myślę, że do końca wieczoru zejdziesz na zawał. - skomentowałam.
-Ty Małpo. - drzwi windy się otworzyły i zgrabnie do niej weszłam uciekając od łaskotek Nathana.
-I tak się zemszczę.
-Nie wątpię. - uśmiechnęłam się.
-Zapozujesz ze mną ? - Nathan już szukał czegoś w telefonie.
-No nie wiem, moi fani nie będą zadowoleni. - narzekałam.
-Jak chcesz to potrafisz się rozluźnić. A teraz wyglądajmy ładnie.
-Zawsze tak wyglądam.

Dogadałam mu i ładnie się uśmiechnęłam. Raz, dwa, trzy i zdjęcie gotowe.

-No i eleganacko. Nie obrazisz się jak wrzucę to zdjęcie na Insta ? - zapytał stukając coś na ekranie.
-Pewnie. Tylko wyrwę ci wszystkie włosy z głowy. - powiedziałam z uśmiechem patrząc się na niego.
-Oj. - skomentował i słodko się w moją stronę uśmiechnął.

Wyjęłam telefon z torebki i weszłam czym prędzej do niego na Insta. Zdjęcie podpisał tylko „A very special occasion” i tyle w temacie.

-Dziękuję za zapytanie się mnie czy możesz upowszechniać mój wizerunek. Ciekawa jestem co ktoś zrobi jak rozpozna mnie w szkole. Gratuluję braciszku. - schowałam telefon i złożyłam ręce na piersi.
-No nie fochaj.
-Przecież wiesz, że nie potrafię. - spojrzałam na niego niepewnie.
-Nic się nie stanie. - otoczył mnie ramieniem, a drzwi otworzyły się.

Przy windzie stał hotelarz, który na nasz widok poprowadził nas tylnym wyjściem do czekającej na nas limuzyny. Nie ma co, Siveesha postarała się o swoich gości. Zgrabną, smukłą i czarną limuzyną podjechaliśmy pod Kościół. Rozpoznałam jedynie Tom'a, który z rękami w kieszeni kopał kamyczki i patrzył na kostkę brukową.

-Tom ! - krzyknęłam, a ten szybko podniósł wzrok.
-Cześć Wam. Ślicznie wyglądasz Ag. - przywitał się buziakiem.
-Dziękuję, ty też nie najgorzej. - uśmiechnęłam się.
-Czekasz na kogoś ? - zapytał Nathan.
-Stary, wiesz, że Kelsey dostała zaproszenie od Sivy i Nareeshy, co nie ?
-No tak, byliście wtedy jeszcze razem.
-No właśnie, a co jeżeli ona jest w środku ?
-Nie wejdziesz w takim razie ? - zapytałam.
-Nie chcę mieć z nią nic wspólnego.
-Siva z Naree chcą waszej obecności, obojga z Was, więc rusz swój tyłek i wchodzimy.

Chłopak walczył sam ze sobą nie wiedząc co uczynić nie przeszkadzałam mu w podjęciu decyzji chociaż czas coraz szybciej uciekał. Nathan dyskretnie spojrzał na swój zegarek na nadgarstku co zauważył Parker.

-Okey.

Zdenerwowany spojrzał na bramę wejściową, sama spojrzałam w tamtym kierunku. Kelsey ubraną w zwiewną błękitną sukienkę szła niepewnie w kierunku Kościoła, gdy zauważyła Tom'a, zwolniła. Spojrzałam nerwowo na Nathana.

-To my już pójdziemy.

Zabrał Parkera czym prędzej i weszli na schodki prowadzące do Kościoła, Kelsey stanęła nie wiedząc co ma zrobić, uśmiechnięta szłam w jej kierunku. Jej strach, ból, rezygnacja, ale i wielka miłość błąkały się po jej twarzy.

-Cześć Kels. Nie znamy się, ale dużo o Tobie słyszałam. - palnęłam.
-Niewątpię.
-To nie tak ! - zaprzeczyłam. - Jestem Agnes, przyjaźnie się z Nathanem.
-Więc to ty ? Nathan dużo o Tobie mówił.
-O Tobie też dużo słyszałam, dużo superlatyw.
-Z pewnością.
-Zaraz zacznie się ceremonia.
-Nie sądzę, że powinnam się tam pojawić.
-Nareesha z pewnością chciałaby żebyś z nią była w tak wielkim dla niej dniu. - wystawiłam do niej dłoń, zachęcając do pójścia. - Nikt inny się nie liczy, jesteś tu dla niej.
-Nawet cię nie znam.
-Mamy okazję się poznać.
-Rozmawiałaś z Tom'em. - wspomniała.
-Złapaliśmy ze sobą dobry kontakt.
-On mnie nienawidzi.
-Z pewnością tak nie jest.
-Na pewno tak jest.
-Chodźmy już Kels.
-Nie. To zły pomysł, że się tutaj pojawiłam.
-Kels ! - usłyszałyśmy za sobą dobrze znany głos.

Nareesha stała już przed Kościołem, razem z druhnami. Trzymała śliczną wiązankę i ze smutną miną nam się przyglądała.

-Woła cię. - powiedziałam widząc jej ogromny strach i mieszankę uczuć, walczyła ze sobą, aż w rezultacie niepewnie podeszła do Panny Młodej.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedziała Kels.
-Cześc Kochanie. - przywitała się z nią łapiąc za dłonie. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.
-Wiesz jak jest.
-Wiem, że dla ciebie to trudne, ale nie jesteś z tym sama.
-Jednak jego obecność obok, po naszym ostatnim spotkaniu jest dosyć niekomfortowa.
-Wszystko się ułoży. - przytuliły się. - Dziękuję Agnes, że ją tu przyprowadziłaś. Nathan już jest ?
-Tak, już wszedł do Kościoła.
-Wy też już idźcie. Zaraz wybuchnie potok łez.
-Trzymaj się Ree. - powiedziała pieszczotliwie Kelsey i szybko weszłyśmy do środka.

Kościół był pięknie przystrojony. Skromnie, ale treściwie. Od razu czuło się tą magiczną aurę. Siva bawiąc się palcami stał przy ołtarzu, a obok niego jego brat bliźniak. Gdy zajęłam miejsce obok Nathana obejrzałam się do tyłu, gdzie z boku usiadła blondynka, Tom siedział ławkę za nami. Rozejrzałam się jeszcze za resztą zespołu. Max najprawdopodobniej pisał sms, pewnie do Niny, a Jay poprawiał co rusz kołnierzyk. Rozbrzmiały pierwsze dźwięku pieśni weselnej. Kątem oka zauważyłam jak Jay zwraca Max'owi uwagę, a ten szybko schował komórkę do kieszeni marynarki. Siva stał już tyłem do nas, a my staliśmy oczekując Panny Młodej, która powoli i dostojnie, z wielkim uśmiechem weszła do Kościoła. Przy ołtarzu czekała na nią jej siostra w ślicznej burgundowej sukience. Gdy dziewczyna obok nas przeszła posłała nam promienny uśmiech, a ja poczułam śliczny kwiatowy zapach.

Gdy Seev zobaczył swoją przyszłą żonę bardzo szeroko się uśmiechnął, chyba stracił kontakt z wszystkimi, nawet z księdzem, bo ciągle wpatrywał się w swoją wybrankę. Sama, gdy tak na nich patrzyłam straciłam kontakt z rzeczywistością. Ocknęłam się dopiero na magicznym TAK, na założeniu obrączek. Wszyscy goście wyszli na zewnątrz i z płatkami róż czekaliśmy na świeże małżeństwo. Ci nie żałowali swoich uczuć, nie bali się ich okazywać. Była chwila dla fotoreporterów, czyli na wynajętego fotografa, znajomego świeżej małżonki.

-Robi wrażenie, co ? - powiedział Nathan podczas gdy szczęśliwce schodzili ze schodów, a wokół nich wirowały płatki róż.

Później zostaliśmy przewiezieni do sali z dużym tarasem. Dzieci biegały po zielonej trawie i bawiły się w fontannie, którą pod wieczór uruchomiono. Posiłek minął w miłej atmosferze. Nathan wyciągnął mnie na parę piosenek na parkiet, a ja rozglądałam się ciągle za Kelsey, ale nigdzie jej nie widziałam, za to Parker przeważnie palił na zewnątrz.

-Taki ważny dzień, a ty siedzisz i jarasz ? - zapytałam podchodząc do niego.
-Gdzie Nathan ?
-Poszedł do toalety.
-Przynajmniej na chwilę masz od niego spokój.
-Chociaż tyle. - uśmiechnęłam się.
-Kelsey już nie ma, prawda ?
-Nie widziałam jej tutaj.
-Była na jakieś pół godziny, później jej nie widziałem. - zaciągnął się mocno.
-Rozmawialiście ?
-Zwariowałaś ? Robiłem wszystko byleby mi nie weszła w drogę.
-Tom.
-Nie Tomuj mi tu.
-Ciągle się na nią gniewasz ?
-A myślisz, że mogę przestać ?
-Jestem tego pewna.
-No niestety ja nie widzę takiej szansy.
-Bo jej nie chcesz widzieć.
-Bo mam powód. - spojrzał na mnie ze złością.
-Tu jesteś. - usłyszałam Nathana z tyłu. - Wszędzie cię szukałem.
-Rozmawiam sobie z Tomem.
-Tak dokładnie. Prowadzimy miłą konwersację na temat pogody, urocze, prawda ? A teraz przepraszam, ale chyba się zmywam. - Tom wyrzucił peta.
-Już ? Co tak szybko ?
-Zmęczony jestem Nathan.
-Ale mieliśmy jeszcze zaśpiewać parę piosenek.
-To śpiewajmy. - i odszedł.
-O czym rozmawialiście, że Tom taki wkurzony ?
-A czy on kiedyś był spokojny ? - sama odeszłam i wpadłam akurat na dzisiejszych sprawców tej ceremonii.
-Agnes ! - Nareesha się szeroko uśmiechnęła. - Muszę mieć z Tobą zdjęcie. Prawda Seev ?
-Tak kochanie. - Siva czule się do niej uśmiechnął, Boże jak oni się kochali. - Wybacz jej, ale chce udokumentować wszystko i wszystkich.
-Nie dziwię się jej wcale. - uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
-Marcus, nasz fotograf, zapełnił już pięć kart pamięci. - Seev się roześmiał.
-Będziecie mieli dużą pamiątkę.
-I to bardzo dużą. - Nareesha wróciła do nas ze zmęczonym fotografem, który zrobił nam parę wspólnych zdjęć, ale tę chwilę przerwał Jay stojący na małym podeście.
-Witam wszystkich ! Z racji tego ogromnego święta jakim jest hajtnięcie się naszych ukochanych gołąbków, oprócz dużego zaplecza alkoholu, który tak na marginesie jeszcze na nas czeka, naszykowaliśmy również mini koncert. Więc zapraszamy wszystkich do tańca, a w szczególności Sivę wraz z małżonką.

Zakończył mrugnięciem oka Jay i po wybiciu szybkiego rytmu przez Loczka Nathan zaczął grę na pianinie, a Max z Tom'em na gitarach i rozpoczęły się pierwsze dźwięki piosenek miłosnych. W tym zbiorze znalazło się też parę piosenek autorstwa The wanted w bardzo spokojnej aranżacji połączonych ze sobą, tak, że tworzyły jedność. Na koniec rozbrzmiały nuty czegoś co pierwszy raz słyszałam, po minie Sivy i Naree zauważyłam, że oni też pierwszy raz to słyszą. Po zakończeniu mini koncertu, głos przejął Nathan.

-Gdyby ktoś zastanawiał się jaki był tytuł ostatniej piosenki, to nie ma ona tytuły, bowiem została napisana z myślą o tym dniu i o tej ważnej dzisiaj parzę, więc to było dla was , o was. - zakończył i zeszli z podestu.


Tom pogadał jeszcze chwilę z nimi i zniknął nawet się ze mną nie żegnając. Nareesha oczywiście się wzruszyła po zakończeniu mini koncertu i musiała poprawić makijaż, a Max i Jay dorwali się do alkoholu. Nathan jeszcze się pokręcił, po marudził mi, aż w końcu sam zaczął świętowanie. Ja jako, że byłam nieletnia i byłam na lekach nie piłam, ale bacznie obserwowałam poczynania tych, którzy pili i wcale się nie nudziłam.  


Hej !
Nawet nie wiecie jak jaram się tym, że jesteśmy już po ślubie Kaneswaranów. To oznacza, że przechodzimy do sedna wszystkiego ;)
Chyba nie mam nic więcej do dodania.
<3

Glow in the dark.

7 komentarzy:

  1. Jejku jaki cudny rozdział <3
    But first.. Let me take a selfie hahaha XD
    Niech Tom pogodzi się z kelsey, taka cudna para :c
    Fajnie byłoby gdyby Agnes była na początku z Nathanem, ale później poczuła coś więcej do znajomego ze studiów. To byłoby deoxjmkfri *o*
    Ślub Siveeshy.. boski! Też chce taki hahaha XD
    Życzę weny i czekam na nexta Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. OŁŁŁŁ Słitaśny wyszedł ten ślub.
    Szkoda tylko, że nie wszyscy się na nim bawili bardzo dobrze, ale mam nadzieję, że na kolejnym, będzie już inaczej ^^
    Nom.
    Już się nie mogę doczekać, aż po pierwsze, Kels znowu będzie z Tomem, a faktycznie kolega ze studiów wzbudzi ( może nie tylko) w Nathanie zazdrość. No i coś czuje, że to zdjęcie z windy, jednak dotrze do osób z uczelni i biedna Ag będzie miała troszkę za przeproszeniem "przesrane".
    Trzymaj się Myszko i czekam teraz na rdz o zarówno Agnes, jak i o Amelii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdzial:)
    dobrze moze by bylo gdyby ktos ze szkoly dowiedzial sie z kim Agnes sie zadaje:D
    niech Tom juz sie pogodzi z Kels az nie chce mi sie patrzec jak tak oboje cierpia;p
    ja mam nadzieje ze Agnes z Nathem zauwaza w koncu ze powinni byc razem tak idealnie do siebie pasuja i licze ze nikt a ni nic im nie przeszkodzi byc razem szczesliwym:)
    weny duzo zycze i czekam na next;)
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow!! Jaki cudny rozdział ;)
    Warto było tyle czekać.. na dodatek te wszystkie zdjęcia.... cudo!! ^^

    Dużo weny i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeje!
    Ślub! Przepiękne! Aww!
    Niech Tom i Kels się pogodzą. Tak mi ich szkoda :(
    Nathan jak pilnuje Agnes. Urocze.
    Dużo weny kocie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Do sedna? To znaczy, że pomału zmierzasz do zakończenia bloga.To brzmi strasznie. W dodatku, to najpierw miałam ochotę Cię udusić, ale ze względu na ciekawość, co się dalej będzie działo, zrezygnowałam z tego. "Rozdziały w każdą niedzielę !", powinno zostać zamienione na "Rozdziały co drugą niedzielę !". A tak poza tym, to rozdział bardzo mi się podoba, wreszcie po ślubie =) I Nare, która ma obsesję na punkcie uwieczniania wszystkiego i wszystkich. Wyszło bardzo fajnie. Mam nadzieję, że jeszcze dodasz jakieś dwa rozdziały (albo chociaż jeden) przed egzaminami.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju, cudny slub Siveeshy :)
    ale tak jakos mi brakuje perspektywy Toma :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)